Ile osób zdaje sobie sprawę co kryje się pod tym określeniem? Śmiem twierdzić, że w polskiej rzeczywistości bardzo niewiele. Większość, nawet tych wypowiadających się w tym temacie z pozycji autorytetu, bardzo często nie rozróżnia kontrwywiadu od wywiadu gospodarczego.
A takich którzy zdają sobie sprawę jak ważne w prawidłowym zarządzaniu biznesem jest diagnozowanie zagrożeń, które ten biznes mogą mocno nadwyrężyć, a nawet całkowicie zniszczyć, jest jeszcze mniej. Ilu jest takich, którzy mogą powiedzieć, że wiedzą jakie niebezpieczeństwa mogą zagrozić kierowanym przez nich przedsiębiorstwom? Dzisiaj wskażę tylko jedno z wielu zagrożeń, które na co dzień uderzają w polski biznes. Tym zagrożeniem są oszuści.
W latach 90-tych ubiegłego stulecia (są jeszcze tacy, dla których nie są to czasy prehistoryczne) prowadziłem śledztwa dotyczące najróżniejszych przestępstw gospodarczych. Już wtedy przekonałem się, że kreatywność Polaków w wynajdywaniu sposobów by w sposób nieuczciwy wejść w posiadanie cudzego majątku jest praktycznie nieograniczona. Pociągi węgla czy zboża wyłudzanego z kopalń czy zakładów zbożowych, ciężarówki ze sprzętem RTV i AGD oraz najróżniejszym innym towarem pochodzącym z oszukanych firm były na porządku dziennym. Towar ten zresztą lub też uzyskane z jego sprzedaży pieniądze, często stawał się łupem wyrastających jak grzyby po deszczu konkurencyjnych grup przestępczych.
Dzisiaj wydaje się, że ryzyko tego iż padnie się ofiarą ordynarnego wyłudzenia stało się znacznie mniejsze. Stworzono wiele mechanizmów pozwalających na w miarę szybką weryfikację potencjalnego kontrahenta. Jednak poczucie bezpieczeństwa często okazuje się złudne. Przestępcy bowiem też zdążyli się przystosować do nowych czasów, a stworzenie odpowiedniej „legendy” działania, która ich uwiarygadnia w ocenie potencjalnej ofiary i jest trudne do wykrycia przez handlowców „atakowanej”
firmy, wbrew pozorom nie jest takie trudne, zwłaszcza gdy nie zna się najnowszych metod działania przestępców. Zresztą nawet w „pionierskich czasach kapitalizmu” w Polsce, działali prawdziwi wirtuozi w działalności przestępczej, do których nawet po zatrzymaniu przez Policję, próbowali docierać potencjalni pokrzywdzeni z chęcią kontynuacji „interesów”, tłumacząc sobie fakt wyprowadzania ich, na ich oczach, w kajdankach, nieporozumieniem.
Gdy dwa lata temu rozpoczęła się pandemia, popełniłem na swoich mediach wpis, który można nazwać „czarnowidztwem” i niestety wykrakałem. Zapowiadałem w nim bowiem, że przedsiębiorców czekają ciężkie czasy. I wcale nie był to tekst o lockdownach i ich skutkach. Aż takim wróżem nie jestem. Analizowałem sytuację związaną z bezpieczeństwem prowadzenia biznesu.
Co prawda nie jest tak źle jak we wspomnianych latach 90-tych, ale według danych na koniec grudnia 2021 roku blisko 5% polskich firm padło w ubiegłym roku ofiarą oszustwa. Ktoś może powiedzieć, że to nie jest dużo bo na 100 podmiotów gospodarczych nie oszukano 95-ciu. Pamiętajmy jednak, że są to dane z tylko jednego roku. Gdy weźmiemy pod uwagę okres 5 lat to okaże się, że bardziej lub mniej oszukana została co szósta działająca w Polsce firma. Warto też podkreślić dwie rzeczy:
- około 70% zatorów płatniczych w Polsce jest skutkiem działania oszustów,
- mniej więcej 800 tyś., czyli prawie 30% działających w Polsce firm jest obecnie windykowanych, a głównym tego powodem są zatory płatnicze.
Powyższe pokazuje jakim problemem dla gospodarki są działania oszustów, a dostępne statystyki wykazują, że w ostatnich dwóch latach, a więc w czasie pandemii, sytuacja ciągle się pogarsza.
Obecnie przestępcy, którzy najczęściej zagrażają biznesowi działają w ramach bardziej lub mniej zorganizowanych struktur i do tego aby zawłaszczyć należący do przedsiębiorcy majątek używają bardzo zróżnicowanych metod. Wyłudzenia przy wykorzystaniu tzw. słupów należą tu do najmniej wyszukanych. Często działając w sposób niespotykany wcześniej i stosując ciągle zmieniające się metody potrafią przejąć nie tylko majątek ale wręcz całe firmy, zachowując przy tym pozory legalności
do tego stopnia, że nie wzbudzają swoim działaniem zainteresowania zarówno organów ścigania jak i wymiaru sprawiedliwości.
Jako przykład opiszę krótko to co opowiedział mi kiedyś jeden z przesłuchiwanych gangsterów na temat tego, jak jego grupa przejmowała małe banki spółdzielcze w latach rodzącego się polskiego kapitalizmu:
Do wytypowanego banku przyjeżdżał najnowszym modelem Mercedesa „biznesmen”, który prosił o spotkanie z jego (tego banku) prezesem. W czasie rozmowy wyjawiał mu, że chciałby w tym konkretnie banku, „w którego powstaniu w XIX wieku, bardzo zaangażowany był jego pradziadek” założyć lokatę. Jest w tym celu gotów wpłacić na taką lokatę, np. pięcioletnią, kwotę o równowartości 5 mln dolarów (młodszym przypominam, że wtedy nie było jeszcze Euro). Prezes był zachwycony, bo
taka kwota w jego banku odpowiadała często 10 krotności dotychczasowych aktywów banku. Warto tu dodać, bo dla niektórych może to być dziwne, że wtedy nie było czegoś co dzisiaj nazywamy AML i ustawy o przeciwdziałaniu praniu brudnych pieniędzy i finansowaniu terroryzmu, a w kodeksie karnym pranie pieniędzy nie było nawet spenalizowane. Nikt więc nie przejmował się tym skąd „biznesmen” miał takie pieniądze. W każdym razie „biznesmen”, a w rzeczywistości gangster, zakładał lokatę, a do banku trafiała zawrotna suma pieniędzy. Oczywiście bank, zgodnie ze zdrowymi zasadami, szybko wprowadzał pieniądze do obrotu, oferując swoim klientom np. linie kredytowe na niespotykanych w tym czasie u konkurencji warunkach, pod bankiem ustawiały się kolejki zainteresowanych, a pieniądze wpłacone przez „biznesmena” oczywiście nie leżały w sejfach bankowych bo miały zacząć zarabiać.
Pewnie niektórzy domyślają się co było dalej. Otóż po miesiącu/dwóch, gdy już było pewnym, że „lokata” naszego „biznesmena” została rozdysponowana, ten pojawiał się w banku i oświadczał, że jest zmuszony do likwidacji lokaty i natychmiast musi wypłacić swoje pieniądze. Oczywiście prezes banku rozkładał ręce bo bank nie miał środków, które nawet w kilku procentach pozwalałyby na zaspokojenie żądań klienta. Gangster zgadzał się wtedy na przejęcie w zamian, udziałów w banku i stawał się jego właścicielem.
Oczywiście, ta w skrócie opowiedziana historia, dzisiaj nie mogłaby wydarzyć się w stosunku do banku. Opowiedziałem ją jednak aby pokazać przykład „kreatywności” grup przestępczych, specjalizujących się w tzw. przestępczości gospodarczej, a opisany przykład pochodzi z czasów gdy zorganizowana przestępczość kojarzona była głównie z wymuszeniami haraczów, prowadzeniem domów publicznych czy porwaniami dla okupu. Obecnie, oprócz handlu narkotykami, produkcji i nielegalnego obrotu towarami akcyzowymi (paliwo, papierosy, alkohol), to właśnie przestępczość gospodarcza jest największym źródłem dochodów zorganizowanych grup przestępczych oraz pojedynczych oszustów.
Dlatego też tak ważna, chociaż często lekceważona jest fachowa weryfikacja podmiotów z którymi planuje się podjąć współpracę. Pamiętać też należy, że działania weryfikacyjne podejmowane przez dobrze funkcjonującą komórkę wywiadu i kontrwywiadu gospodarczego, wykonywane są nie tylko po to aby ustrzec się przed oszustwem. Statystycznie znacznie częściej przedsiębiorcy narażeni są na skutki kontaktu biznesowego z tzw. graczami. Krótko mówiąc z osobami, które miesiącami obracają ich pieniędzmi oddając je jednak małymi częściami, tak aby nie można im było postawić zarzutów oszustwa. Nie każdy bowiem wie, że aby można było postawić zarzut, a następnie skazać z art. 286 kodeksu karnego sprawcę zagarnięcia mienia, trzeba mu udowodnić to, że od początku jego zamiarem było popełnienie przestępstwa, a skoro jednak stopniowo oddaje wierzycielowi pieniądze to przecież znaczy, że jednak takiego zamiaru nie miał. Dzisiaj, w dobie inflacji i podwyższania przez banki stóp
procentowych, jest to zdecydowanie najtańszy i stosunkowo najłatwiejszy sposób „kredytowania się”.
Oddzielnym i bardzo szerokim zagadnieniem jest to jak dokonywać skutecznej weryfikacji oraz skąd czerpać wiedzę na temat potencjalnych kontrahentów. To jednak temat na kolejne artykuły.